wtorek, 29 listopada 2011

Medytacja 63

Twoją największą troską ma być trwanie w obliczu Boga i ufna wiara w Jego stałą obecność przy tobie, niezależnie czy tę obecność odczuwasz, czy nie.
(Rozdział 5, s. 27)

poniedziałek, 28 listopada 2011

Medytacja 62

Rozmyślanie pozwoli ci wniknąć głębiej w tę prawdę, że nigdy nie pozostajesz sam - bo w tym "glinianym naczyniu", jakim jesteś, mieszka Chrystus. On wybrał to naczynie na swoją świątynię i choć z powodu twoich grzechów, z powodu ciągłych niewierności jest ono nędzne, a może wręcz obskurne, to jednak pozostaje Bożą świątynią, i do końca twojego życia nią pozostanie.
To w tym obskurnym naczyniu Chrystus, na przekór logice, składa skarb swojego słowa, choć wie, że ty możesz go nie przyjąć. Dlatego trwając w obliczu Chrystusa, który uczynił twoje serce Bożą świątynią, ciesz się tą niepojętą miłością, jaką On ci przez to okazuje.
(Rozdział 5, s. 26-27)

niedziela, 27 listopada 2011

Medytacja 61

Bardzo ważne jest, byś każdego dnia starał się pozostawić na pewien czas swoje zajęcia i z dala od zgiełku codziennych spraw stawał w obliczu Boga w ciszy swojego serca.
(Rozdział 5, s. 26)

sobota, 26 listopada 2011

Medytacja 60

Świątynia Boga jest miejscem świętym, a ty robisz z niej "targowisko" własnych pożądań i codziennych trosk, których nie chcesz powierzyć Bogu.
O to, by twoje serce stawało się miejscem wyłącznie dla Boga, staraj się nie tylko w chwilach modlitwy, ale i w całym swoim życiu. Na twoje codzienne problemy próbuj patrzeć w świetle wiary, byś rozwiązując je ufał nie sobie, a Bogu, i żebyś w nich odnajdywał prawdziwe i jedyne oparcie.
Tę niepojętą łaskę, że Bóg czyni cię swoją świątynią, Chrystus wyjednał ci przez swoją zbawczą Ofiarę na krzyżu. Stąd możesz powiedzieć, że w twoim sercu mieszka Chrystus ukrzyżowany - ukrzyżowany twoimi grzechami.
(Rozdział 5, s. 26)

piątek, 25 listopada 2011

Medytacja 59

Owocem refleksji wiążącej się z prawdą o przebywaniu Chrystusa w twoim sercu będzie świadomość, że swoimi grzechami i niewiernościami niemal w każdej chwili znieważasz Go.
Wtedy zaczniesz dostrzegać, że tak naprawdę to ta Boża świątynia, którą jesteś, wypełniona jest bardziej twoimi bożkami i troskami dnia codziennego niż Bogiem. Świadectwem tego są twoje rozproszenia na modlitwie. One ukazują ci, że sprawy dnia codziennego wypełniają twoje serce bardziej niż Bóg, że nie ma w tobie wiary, która pozwalałaby ci patrzeć na nie z oderwaniem, a tym samym zachować wolność serca - by było ono wypełnione tylko Bogiem.
Inaczej skazujesz Boga na przebywanie w świątyni twego serca razem z bożkami, które też mają w nim swoje miejsce.
I tym znieważasz Boga.
(Rozdział 5, s. 25 - 26)

czwartek, 24 listopada 2011

Medytacja 58

Jeżeli jesteś dzieckiem Bożym, i to dzieckiem, któremu została dana łaska chrztu św., i które korzysta z innych sakramentów, to dobrze wiesz, że Bóg w tobie mieszka, że jesteś Jego świątynią. Przecież kiedy przyjmujesz Ciało Chrystusa, to stajesz się jakby żywym naczyniem liturgicznym, żywym tabernakulum. Ale nie tylko wtedy jesteś świątynią Boga - jesteś nią zawsze.

Czy okazujesz właściwy szacunek Bogu, który wybrał cię na swoją świątynię?

Czy jest w tobie choćby coś z postawy martwych murów świątyni, które zwykle z majestatyczną godnością dają schronienie Chrystusowi ukrytemu w Najświętszym Sakramencie?

Czy adorujesz Boga, który jest w tobie?

Staraj się nie tylko w czasie modlitwy, ale i w zwykłych chwilach twojego życia pamiętać, że Bóg jest w tobie.
Im bardziej będziesz żył tą świadomością, tym gorliwiej będziesz starał się o miejsce dla Niego w swoim sercu.
(Rozdział 5, s. 25)

poniedziałek, 21 listopada 2011

Medytacja 57

Ty też masz w sposób jak najbardziej zwyczajny wypełniać wszystkie swoje obowiązki, ale ze świadomością na obecność Boga. Tak będziesz modlił się modlitwą postawy.
Ta szczególna forma modlitwy to życie w obecności Boga i wykonywanie wszystkich, również bardzo zwyczajnych czynności ze względu na Niego.
Tak jak możesz mieć względy ludzkie i zachowywać się w określony sposób przez wzgląd na tych, którzy cię otaczają, tak powinieneś pracować i zachowywać w określony sposób przez wzgląd na obecność Boga przy tobie.
Oczywiście, może tak być, że tą formą modlitwy będziesz modlił się tylko od czasu do czasu, ale w miarę twojego wzrastania w pokorze Bóg będzie udzielał ci tej łaski coraz hojniej.
(Rozdział 4, s. 24)

niedziela, 20 listopada 2011

Medytacja 56

Gdy zaś, widząc że pracujesz dla własnej chwały, poddasz się pokusie smutku, bo twojej pysze trudno będzie to przyjąć, staraj się tak jak dziecko również z tego upadku powstać natychmiast.
Kiedy z prostotą ewangelicznego dziecka wzniesiesz się ponad swój smutek, Bóg może sprawić, że twoja praca stanie się rzeczywistą modlitwą, że zaczniesz pracować ze względu na Boga i ze świadomością, że On stale jest przy tobie.
A kiedy znów zapomnisz o Panu i Bóg kolejny raz ci to odsłoni, z prostotą dziecka powstań i na nowo zacznij pracować ze świadomością na obecność Boga.
Ideałem byłoby oczywiście, gdybyś modlił się stale i zwracał do Chrystusa we wszystkich, nawet najdrobniejszych okolicznościach swego życia, ale to nastąpi dopiero wówczas, gdy poznając w coraz pełniejszym świetle wnętrze grobu pobielanego, bardziej sobie uświadomisz, jak wielka jest miłość Boga ku tobie.
(Rozdział 4, s. 23-24)

piątek, 18 listopada 2011

Medytacja 55

Pośród różnego zła, jakie dostrzeżesz w grobie pobielanym, z pewnością bardzo zaboli cię, gdy poznasz, że pracujesz nie dla chwały Bożej, ale dla własnej chwały, że to sobie budujesz wspaniały ołtarz.
Wiedząc o tym, że swoją pracą powinieneś wielbić Boga, że powinna ona być modlitwą, byciem w obecności Boga i wykonywaniem tego, na co On w danym momencie oczekuje, dostrzeżesz, że o Bogu najchętniej zapominasz, a to, co robisz, służy raczej twojemu samouwielbieniu.
Jednak i do tego powinieneś podejść z prostotą dziecka. Powiedz wtedy Panu: To prawda, że wszystko robię dla własnej chwały, ale przecież Ty nigdy nie przestajesz mnie kochać i nie opuścisz mnie.
(Rozdział 4, s. 23)

czwartek, 17 listopada 2011

Medytacja 54

Aby zachować właściwą równowagę między tymi dwoma znaczącymi naszą drogę do Boga biegunami: działaniem i modlitewnym zdaniem się na Niego, trzeba, byśmy angażowali się w działanie tak, jak gdyby to od nas wszystko zależało, a ufali tak, jak gdyby wszystko zależało od Boga. Jednakże zgodnie z ekonomią Bożą, która jest ekonomią łaski i miłosierdzia, działanie nasze powinno wypływać przede wszystkim z wewnętrznej dyspozycji serca. Z niej winno też wypływać nasze zaangażowanie w dzieło nowej ewangelizacji. Świętość bowiem - jak powie św. Teresa z Lisieux - wyraża się najpełniej nie w działaniu czy konkretnych praktykach, ale w dyspozycji serca, która czyni nas małymi i pokornymi w ramionach Ojca, świadomymi własnej słabości i bezradności i aż do szaleństwa ufającymi Jego ojcowskiej miłości.
(Rozdział 4, s. 22-23)

środa, 16 listopada 2011

Medytacja 53

Naszą nędzę dobrze uwidaczniają reakcje na jakieś, choćby błahe sukcesy czy okruchy sympatii ze strony innych. Przeżywana przez nas radość to często radość z pobudek egoistycznych, która staje się pożywką dla naszej pychy - bo ta nie wybrzydza i z wyjątkiem sprzeciwiającej się jej pokory potrafi karmić się wszystkim.
(Rozdział 4, s. 22)

wtorek, 15 listopada 2011

Medytacja 52

O pragnieniu własnej wielkości świadczy oczekiwanie uznania, pochwały, wyróżnienia. Przejawia się ono też często w żenującym uczuciu zazdrości, z jakim przychodzi się nam borykać, gdy widzimy, że pomimo naszego zaangażowania w jakieś dzieło to nie my, a ktoś inny znajduje uznanie. Opanowani takim uczuciem ulegamy często pokusie zwątpienia, zniechęcenia, a nawet buntu. I tak wychodzi na jaw, co tak naprawdę leżało u podstaw naszego zaangażowania.
(Rozdział 4, s. 22)

poniedziałek, 14 listopada 2011

Medytacja 51

Jeżeli chcesz przyjąć Chrystusa, musisz się umniejszać. Tylko wtedy będzie On wzrastał w tobie i w tych, wśród których apostołujesz. Gdy narzędzie będzie stawało się coraz mniej widoczne, sam Chrystus zacznie przez twoją posługę budować swoje dzieło w świecie.
(Rozdział 4, s. 22)

niedziela, 13 listopada 2011

Medytacja 50

Od zabiegania o uznanie nie chroni nawet zaangażowanie apostolskie.
Jakżeż często spostrzegasz, że bardzo ważne jest dla ciebie to, jak inni cię oceniają, czy podoba się im twoje zachowanie, czy to, co mówisz, przynosi ci szacunek, wdzięczność.
Jeśli nie sprzeciwiasz się tym dążeniom, zajmujesz miejsce należne Chrystusowi - zasłaniasz Go sobą. (...)
(Rozdział 4, s. 22-23)

sobota, 12 listopada 2011

Medytacja 49

Najwyższą radością apostoła jest widzieć wzrastanie Chrystusa i realizować Bożą wolę własnego umniejszania się ze względu na Niego.
Nie jest łatwo umniejszać się i znikać, i to tak znikać, żeby nikt się o ciebie nie upominał.
Jest to trudne, ponieważ w każdym człowieku są dążenia przeciwne. W tobie też, bez wątpienia, jest bardzo silne pragnienie, by być zauważonym, docenionym, by zdobyć uznanie. Twoje "ja" domaga się pierwszego miejsca dla ciebie.
(Rozdział 4, s. 21)

piątek, 11 listopada 2011

Medytacja 48

Rozwój życia wewnętrznego polega m.in. na dostrzeżeniu, że czymś najistotniejszym w naszym życiu jest przemiana duszy i wolność serca zarówno w odniesieniu do dóbr materialnych, jak i intelektualnych. Pojawia się wtedy inna, nadprzyrodzona motywacja do pracy. Podejmujemy jakąś konkretną pracę dlatego, że taka jest wola Boża. Inaczej też zaczynamy interpretować doświadczenia, jakie spotykają nas w związku z naszą pracą zawodową.
(Rozdział 4, s. 21)

czwartek, 10 listopada 2011

Medytacja 47

Bogu zależy na tym, byśmy ufni w Jego miłosierdzie stawali przed Nim tacy, jacy jesteśmy, bez ubierania się w pozory czystości i piękna. Sami z siebie bowiem pozostaniemy zawsze duchowymi nędzarzami.
To dopiero płomień Bożej miłości ku nam może uczynić nas czystymi i pięknymi, podobnie jak płonące drewno staje się pięknym płomieniem, które je przenika.
(Rozdział 3, s. 20)

środa, 9 listopada 2011

Medytacja 46

Im bardziej Bóg jest ukryty, tym większych doświadczamy pokus. Będziesz mógł dostrzec wtedy, że tak naprawdę to nie kochasz Boga i Jego woli, a nawet - że tak naprawdę to w Niego nie wierzysz.
(Rozdział 3, s. 19)

poniedziałek, 7 listopada 2011

Medytacja 45

W wyzbywaniu się pragnienia wielkości mogą dopomóc nam kierowane pod naszym adresem różnego rodzaju oskarżenia.
Jeżeli oskarżenia są słuszne, to przypominają nam one o naszym złu i chronią przed niedostrzeganiem go w sobie. Wszelkiego rodzaju oskarżenia niesłusznie winny nam uzmysławiać, co mogłoby w naszym życiu zaistnieć, gdyby Bóg nas od tego nie zachował.
Dlatego ciesz się, a przynajmniej chciej się cieszyć, kiedy jesteś niesłusznie oskarżany. To pomoże ci w twoich oczyszczeniach, a może zostaniesz dzięki temu uwolniony od natrętnych pokus przeciwko czystości.
(Rozdział 3, s. 19)

niedziela, 6 listopada 2011

Medytacja 44

Chciej być nikim w oczach innych, chciej być zapomnianym, wzgardzonym, odrzuconym. Przyjęcie takiej postawy nie jest łatwe, ale jeżeli chcesz, by tego rodzaju pokusy mniej cię nękały, musisz chcieć być ostatnim. Chciej stawać przed Bogiem w czasie modlitwy jak żebrak w obliczu największej świętości.
(Rozdział 3, s. 19)

sobota, 5 listopada 2011

Medytacja 43

Dlaczego Bóg dopuszcza takie pokusy?
- Przede wszystkim po to, aby oczyścić nas z pychy.
Pokusy tego rodzaju rzeczywiście dotkliwie miażdżą naszą pychę, skoro św Jan (od Krzyża) mówi, że stają się one często "większym udręczeniem niż śmierć".
Walka z nimi na etapie "nocy zmysłów" nie może ograniczać się do odcięcia się od zewnętrznego źródła pokus i rezygnacji z tego, co pobudza naszą wyobraźnię, a więc z pewnych kontaktów z ludźmi, nieodpowiedniej lektury, z oglądania niewłaściwych filmów - to wszystko za mało, bo szatan potrafi wywlekać w naszej wyobraźni obrazy z przeszłości, które mogą nękać nas bardzo długo. Nie wystarczy odwrócenie uwagi i próba myślenia o czymś innym, ponieważ nękające nas obrazy i wyobraźnia i tak będą ciągle powracały.
Naszym zadaniem w tej sytuacji jest walka z pychą, zwłaszcza z pokusą wielkości i bycia kimś, bo to one są jedną z głównych przyczyn tego typu doświadczeń.
Każdy człowiek, przynajmniej do tego etapu, chce być kimś, chce być ważny, doceniony, zauważony, czy to w domu, wśród najbliższych, czy w pracy i własnym środowisku.
Pokusy przeciw czystości są dla nas wezwaniem do walki z pragnieniem bycia kimś wielkim.
(Rozdział 3, s. 18-19)

piątek, 4 listopada 2011

Medytacja 42

Jeżeli Bóg chce podnieść kogoś do najwyższych etapów zjednoczenia z sobą, to często wystawia go na szczególnie dotkliwe pokusy związane z grzechem przeciwko czystości.
Może być on być nękany prowokującymi jego wyobraźnię obrazami i natarczywymi myślami, które są dla niego wielkim udręczeniem. Muszą to być niezwykle bolesne przeżycia dla kogoś, kto chce być wierny Bogu i dla kogo Bóg jest jedyną i największą miłością.
Jednak sąd, czy takie pokusy wynikają z doświadczeń "nocy zmysłów", winnyśmy pozostawiać spowiednikom i kierownikom duchowym.
(Rozdział 3, s. 18)

czwartek, 3 listopada 2011

Medytacja 41

Formą buntu jest rezygnacja z walki, gdy przychodzą pokusy, a w konsekwencji przyzwolenie na grzech.
(Rozdział 3, s. 18)

środa, 2 listopada 2011

Medytacja 40

Pełne posłuszeństwo wymaga wielkiej szczerości wobec Boga, któremu powinieneś w pokorze mówić o wszelkich poruszeniach serca przeciw Niemu. Przyznając się do wszystkich swoich win czy pokus wyznajesz je przecież samemu Chrystusowi, dlatego musisz nieustannie przezwyciężać w sobie różne przejawy pychy. Może bardzo często będziesz musiał pokonać w sobie pychę dobrego mniemania o sobie. Będzie ci się wydawało, że jeżeli przyznasz się do swych pokus, to może znaczyć, że ty właściwie w ogóle nie posuwasz się w życiu duchowym, a raczej cofasz się i że jest z tobą coraz gorzej. A przecież jeśli masz rozwijać się wewnętrznie, to musisz pogłębiać w sobie świadomość nędzy i równocześnie pewność, że Bóg takiego ciebie kocha. Tylko twoja stała współpraca z łaską będzie oczyszczała twoje serce z tego, co uniemożliwia wzrost Bożego życia w tobie i prowadzi do odwrócenia się od Boga.
(Rozdział 3, s. 17)